niedziela, 26 października 2014

Miasto vs. Wieś- Zalety miasta

Praktycznie całe życie mieszkałam na wsi. Tam się wychowałam, dorastałam. Przeprowadziłam się do Bydgoszczy, gdy zaczęłam studia filologii germańskiej na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego. I tak już zostało, przynajmniej do dzisiaj. Mieszkam w Bydgoszczy już od 7 lat. Jakie widzę zalety mieszkania w mieście? Zapewne inne niż rodowici Bydgoszczanie. Niejednego z Was zapewne zaskoczą zalety miasta, które wskażę. O tym poniżej.

1. Dla mnie największym plusem jest fakt, że mam wszędzie blisko! Nie muszę kombinować, jak dojechać na zakupy czy do znajomych. Do sklepu mam dwa kroki, a nie dwa kilometry. Do koleżanki dojadę autobusem lub tramwajem za 3zł w jedną stronę. Dla mnie to wielki pozytyw. Mieszkając na wsi musiałam prosić kogoś z rodziny, by mnie podwiózł lub iść pieszo 5 kilometrów!

2. Gdy zabraknie mi cukru, idę po prostu do sklepu go kupić. Zajmuje mi to jedynie 5 minut. Na wsi musiałam albo z niego zrezygnować i kupić go przy następnych zakupach albo pojechać po ten cukier do najbliższego sklepu na wsi. Zajmowało mi to, nie dość że dużo czasu, to jeszcze cukier był tam o wiele droższy niż w markecie w mieście.

3. Pozostając w temacie zakupów nie sposób nie poruszyć tematu kupowania ciuchów. Mieszkając na wsi zbierałam pieniądze przez dłuższy czas, by móc pojechać do Gdańska na większe zakupy. W ten sposób miałam prawie stuprocentową pewność, że nie pójdę do szkoły w tym samym co moje koleżanki. Miejscowych sklepików było jedynie kilka, co powodowało, że wiele osób chodziło w tym samym. W Bydgoszczy mam do wyboru wiele galerii handlowych, sklepów osiedlowych, co powoduje, że raczej rzadko zdarza się, że ktoś z moich znajomych ubierze akurat w tym samym czasie to samo, co ja.

4. W mieście bardzo cenię sobie anonimowość. Idąc przez miasto nikt nie rzuca komentarzy typu: "a ta jak się znowu ubrała", "znów idzie z innym chłopakiem, zmienia ich na rękawiczki", "tej się powodzi" itd. Mogę iść sobie z kim chcę, kiedy chce, mieć ubrany elegancki płaszczyk do dresowych spodni i nikogo to nie będzie obchodziło.

5. Fakt, że nie muszę nosić kaloszy cieszy mnie najbardziej. Przemierzając drogę z domu na przystanek autobusowy musiałam zmieniać buty,  często miałam mokre nogi. Chodzenie po błocie nie należy raczej do przyjemności (ehh te uroki życia na wsi). W mieście nie ma raczej z tym problemu. Jedyne co nas może spotkać, to kałuże na chodnikach.

Jest oczywiście jeszcze wiele innych zalet, ale po co mówić tu o dostępu do teatru, filharmonii, muzeów czy kina, skoro korzystamy z tego bardzo rzadko? Szczerze powiedziawszy będąc w szkole gimnazjalnej byłam w operze kilka razy, a potem w ciągu 7 lat mieszkania w mieście, jedynie raz.
A może czas zacząć doceniać to, co mamy w mieście i chociaż raz w miesiącu udać się do jednego z miejsc kultury?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Pomorzanka na Kujawach , Blogger