Zastanawiacie się, czy jest możliwe zwiedzić Rzym w 3 dni i to za małe pieniądze? Udowodnię Wam, że jest to możliwe! Wystarczy trochę chęci, głowa pełna pomysłów i Rzym jest Wasz!
Zastanawiacie się, czy jest możliwe zwiedzić Rzym w 3 dni i to za małe pieniądze? Udowodnię Wam, że jest to możliwe! Wystarczy trochę chęci, głowa pełna pomysłów i Rzym jest Wasz!
Ostatnimi czasy miałam dość szarej codzienności, deszczowej pogody i rutyny, która z każdym dniem coraz bardziej mnie przytłaczała. Postanowiłam to zmienić. Przez około tydzień przeszukiwałam strony tanich lotów i trafiłam na okazje nie do odrzucenia. Rzym na weekend! Długo nie zwlekałam i zarezerwowałam bilet z Poznania do Rzymu Ciampino za 249zł w dwie strony. Wylot był w piątek wieczorem 27 lutego, a powrót w poniedziałek rano 2 marca. I od tego się zaczęło...
Wycieczkę mieliśmy zaplanowane co do joty. Informacje w internecie, mapy, przewodnik oraz porady znajomych okazały się bardzo przydatne.
Jak to się wszystko zaczęło?
Lot samolotem Ryanair trwał 2 godziny. Po wylądowaniu kupiliśmy bilety na lotnisku na przejazd autobusem Terravision do dworca głównego Termini. Stamtąd mieliśmy już tylko 1,3 km do hotelu. Z tego względu, że mieliśmy zaledwie całe dwa dni na zwiedzanie, zarezerwowaliśmy hotel w centrum Rzymu, by nie tracić czasu na dojazdy. Cena hotelu była bardzo konkurencyjna, bo za pokój dwuosobowy na dwie noce zapłaciliśmy 51 euro.
Co zwiedziliśmy?
DZIEŃ 1.
Wczesnym rankiem spakowaliśmy wszystko co niezbędne i z mapą w rękach ruszyliśmy na podbój Rzymu. Najpierw zobaczyliśmy Plac Republiki z fontanną delle Naiadi. Następnie minęliśmy Palazzo delle Esposizioni i dotarliśmy do Placu Weneckiego, gdzie spędziliśmy dłuższą chwilę. Ołtarz Ojczyzny zrobił na nas tak ogromne wrażenie, że przez kilka dobrych minut staliśmy jak wryci wpatrzeni w tą ogromną i zjawiskową budowlę.
Idąc dalej wspięliśmy się po schodach do Bazyliki Matki Bożej Ołtarza Niebiańskiego. Schodząc na dół, zawróciliśmy w kierunku Ołtarza Ojczyzny by ulicą Via dei Fori Imperiali dotrzeć do Koloseum.
Było to kolejne miejsce, w którym spędziliśmy dużo czasu. Najpierw podziwialiśmy budowlę z zewnątrz, powoli przyzwyczajając się do faktu, że na pewno spędzimy wiele czasu w kolejce po bilety.
Na szczęście, mimo że kolejka była długa, czekaliśmy ok. 20 minut. W kolejce nie brakowało Polaków i śmiechu było co nie miara. Dwaj panowie zastanawiali się, jak powiedzieć że chcą dwa bilety. Ostateczna wersja brzmiała tak: "Duo bileto dla Polako" W ten sposób czas szybko minął, weszliśmy do środka, obejrzeliśmy Koloseum z każdej strony rozmyślając, co gdzie było.
Po wyjściu z Koloseum przeszliśmy obok Łuku Konstantyna Wielkiego. Jak widać na zdjęciu, pogoda nam dopisywała, pełne słońce, ok. 17 stopni.
Kolejnym punktem naszej wycieczki był Palatyn i Forum Romanum. Idąc dalej doszliśmy do Kapitolu. Zatrzymaliśmy się na chwilę, by odpocząć, nabrać sił i obmyślić dalszy plan wycieczki.
Z tego powodu, że byliśmy niedaleko rzeki Tybr, udaliśmy się na wysepkę na rzece.
Przechodząc przez rzekę trafiliśmy do Zatybrza, najstarszej części Rzymu. Dzielnica ta zachowała swój pierwotny urok, ani urbanizacja, ani turyści nie wpłynęli w żaden sposób na to miejsce. Nadal jest jedyne w swoim rodzaju, spotkamy tu nielicznych turystów, świetne restauracje oraz prawdziwych Włochów, którzy żyją własnym życiem. Trzymając się rad naszych znajomych właśnie na Zatybrzu zjedliśmy obiad. Ale o tym później.
Po obiedzie, wróciliśmy do hotelu się odświeżyć i chwilę odpocząć. Nastepnie, gdy już było ciemno, poszliśmy zobaczyć Fontannę di Trevi. Niestety czekało nas wielkie rozczarowanie. Fontanna była w remoncie! Ale mimo tego poczuliśmy klimat tego miejsca. Wielkie tłumy turystów, restauracje pełne ludzi, stoiska z pamiątkami sprawiły, że plac przy fontannie tętnił życiem. Tym akcentem zakończył się dzień pierwszy.
Dzień 2.
Przed tym dniem każdy z nas miał małe obawy, ponieważ doba hotelowa kończyła nam się o 10 rano, czyli czekał nas cały dzień z bagażem na plecach, noc na lotnisku i poranny powrót. Na szczęście nie było tak źle, a wręcz było wspaniale.
Na ten dzień zaplanowaliśmy zwiedzanie Watykanu, Anioł Pański, Schody Hiszpańskie, Panteon.
Idąc w kierunku Watykanu, wybraliśmy taką trasę, by po drodze minąć Schody Hiszpańskie. Mimo, że było wcześnie rano, nie brakowało na placu turystów.
Następnie szliśmy wzdłuż ulicy Via Condotti z najdroższymi butikami. Z przerażeniem na twarzach oglądaliśmy wystawy sklepowe z żakietami za 2500 euro.
Idąc dalej, widzieliśmy już w oddali Bazylikę Świętego Piotra, co dawało nam dużą dawkę energii. Oczywiście zmierzając w kierunku Watykanu nie da się nie zauważyć Zamku Świętego Anioła i baaaardzo długie kolejki do wejścia. Zamek obejrzeliśmy jedynie z zewnątrz z powodu ograniczenia czasowego.
Plac Świętego Piotra robił wrażenie, jednak w telewizji wydawał się wiele większy.
Obeszliśmy plac wokoło i ustawiliśmy się w kolejkę do Bazyliki. Ta nie była wcale mniejsza od tej do zamku, ale wszystko szło całkiem sprawnie i po pół godziny weszliśmy do wnętrza Bazyliki. W międzyczasie, gdy staliśmy w kolejce, na placu pojawiły się tłumy, a już po kilku minutach w oknie pojawił się papież Franciszek, by razem z wiernymi odprawić Anioł Pański.
W Bazylice obowiązkowym punktem programu jest grób Jana Pawła II. Grób wśród wielu innych wyróżnia się prostotą i brakiem przepychu. To się ceni.
Wracając z Watykanu udaliśmy się ponownie na Trastevere (Zatybrze) na obiad. Stamtąd kierowaliśmy się do Panteonu, budowli, która zachowała się prawie w całej okazałości. W pobliżu Panteonu zjadłam najlepsze lody na świecie!
Kolejnym punktem była fontanna Di Trevi, tym razem za dnia.
Dzień powoli dobiegał końca. Musieliśmy pójść na dworzec główny Termini, by sprawdzić rozkład autobusów na lotnisko. Pozostała nam godzina wolnego czasu, więc postanowiliśmy wykorzystać ją na wypicie cappuccino. Jeszcze małe zakupy na dworcu i z wielkim bólem serca pożegnaliśmy Rzym. Wiemy jednak, że na pewno tam wrócimy. Poczuliśmy klimat i smak tego miasta, którego na pewno szybko nie zapomnimy. Niby tylko kilka dnia, ale na prawdę warto!
To nie wszystko, wypatrujcie nowego posta prosto z Rzymu o tym, co nas zadziwiało, a co nas rozczarowało. Już niedługo!
Świetna relacja!!! Przypomniał mi się mój pobyt w Rzymie, piękne miasto !
OdpowiedzUsuńSuper - te chwile zapisane na blogu zawsze będziesz mogła sobie przypomnieć i odtworzyć :)
OdpowiedzUsuńGratuluję weekendu i zdjęć :) Pozdrawiam serdecznie :)