W Bydgoszczy trwa obecnie wielki festiwal filmowy
Camerimage. A tymczasem w kinie pojawia się polska komedia romantyczna „Dzień
dobry kocham Cię”.
Kolejna polska komedia, która niczym nie odbiega od poprzedniej. Tak mogę
podsumować komedię Ryszarda Zatorskiego „Dzień dobry kocham Cię”.
Główny wątek jest całkiem prosty i nie wymaga od widza
większego skupienia czy domysłów. Dwójka młodych ludzi, Szymon (Aleksy
Komorowski) i Basia (Barbara Kurdej- Szatan) wpadają na siebie przypadkiem w
centrum Warszawy i w ich oczach od razu widać, że jest to miłość od pierwszego
wejrzenia. Koleje losu sprawiają jednak, że na drodze do kolejnego spotkania
stoi wiele przeszkód.
Reżyser postarał się o to, by główni bohaterowie
prowadzili zdrowy tryb życia, tak modny w dzisiejszych czasach. Są piękni,
modni, no i wysportowani. Chodzą na siłownię, jeżdżą na rowerze, na rolkach i
przestrzegają zasad zdrowego odżywiania. Całkowicie przyziemne zajęcia takie
jak ruch na świeżym powietrzu, praca czy spotkanie z przyjaciółmi sprawia im
przyjemność. I tu dobra wiadomość. Wizerunek młodego człowieka jako osoby
pochodzącej z bogatej rodziny, mającej właściwie wszystko, nie jest już
przedstawiany w pozytywnym świetle. Wręcz odwrotnie. Teraz prym wiodą osoby,
które oprócz tego, że pracują, również spędzają aktywnie swój wolny czas. I za
to chwała reżyserowi.
Akcja filmu jest strasznie przewidywalna. To, że zapisany
na dłoni numer telefonu zaraz się zmaże, wie każdy widz już z góry, a fakt, że
Basia i Szymon będąc w tym samym miejscu nie zobaczą się, jest raczej
przesądzony. Jedynie wątek poboczny Lucka i Pauli rozwesela widza i daje powody
do śmiechu. Gdyby to oni byli głównymi bohaterami, film na pewno nie otrzymałby
tylu negatywnych opinii.
Podczas premier filmu w wielu miastach sale kinowe były
przepełnione. Z dnia na dzień sytuacja się odwracała i w dniu, kiedy ja udałam
się na seans, film oglądało ze mną 5 osób. Czy to czysty przypadek? Wybierając
się na ten film nie przeczytałam wcześniej recenzji filmowych, czego żałuję.
Film nie wnosi niczego nowego do polskiej kinematografii. Dwójka młodych ludzi zakochuje się w sobie od pierwszego wejrzenia, potem przez cały stoją na ich drodze przeciwności losu a film kończy się oczywiście happyendem, jak na bajki przystało. A więc: I żyli długo i szczęśliwie....
Film nie wnosi niczego nowego do polskiej kinematografii. Dwójka młodych ludzi zakochuje się w sobie od pierwszego wejrzenia, potem przez cały stoją na ich drodze przeciwności losu a film kończy się oczywiście happyendem, jak na bajki przystało. A więc: I żyli długo i szczęśliwie....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz